Największy problem widzę w tym, że muszę się uczyć czegoś co nigdy w życiu mi się nie przyda. Uczę się o rewolucji francuskiej, a nie mam pojęcia w jakich czasach żyli moi pradziadkowie. To jest beznadziejne. Tak samo: wiem jak dzielą się komórki, ale nie mam pojęcia jakie leki podać w wypadku takiej choroby czy innej albo jakie są jej objawy. W sumie coś tam o tym było, ale obeszło mnie to. Albo jeszcze inaczej: znam pierwiastek ze 20 czy 144, ale nie umiem odliczyć podatku VAT.
Czemu nie mogą nas uczyć czegoś co nam się przyda?
Rozumiem to całe poznawanie swoich zainteresowań, ale nie można połączyć przyjemnego z pożytecznym?
Uczyć się tego co każdemu się przyda i dzięki tym wiadomością dojść co bardziej nas interesuje?
Idę na humana i nie mam pojęcie kiedy przydadzą mi się ruchy górotwórcze czy erozja ziemi/gleby/whatever.
Trzeba jednak przyznać, że szkoła jest potrzebna. Kopać rowy też trzeba wiedzieć jak.
Takie zadanie na dziś:
Pomyślmy tak na serio: jakby wyglądało nasze życie bez szkoły.
Serio byłoby takie lepsze? Bez szkoły nikt by nie dał rady tego przeczytać. No dobra, część z was posiadałaby jakąś wiedzę przekazaną z dziada pradziada jak to mówią. Ale tyle rzeczy by nas ominęło. Nie zawsze ciekawych, ale niektóre naprawdę potrafią zafascynować. Już nie będę wymieniać co dokładnie, bo nikomu by się nie chciało tego czytać, ale ludzkość potrafi nieźle zaskoczyć swoją pomysłowością i determinacją.
My też potrafimy. Może czas pokazać, że nasze pokolenie jednak nie jest uzależnione tylko od Internetu i potrafi wyjść na przeciw wyzwaniom i zrobić coś niesamowitego?
Peace, Ax.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz