Dzisiaj w kościele (tak, chodzę do kościoła), ksiądz sobie gadał kazanie, a ja raz słuchałam, a raz wybyłam myślami gdzieś daleko, jak zwykle z resztą.
Przypomniało mi się parę moich 'życiowych' błędów. Stwierdziłam, że sprawy kiedyś niezwykle przygnębiające, straciły na wartości, wyblakły. Dało mi to do myślenia. Po co się przejmować niepotrzebnymi rzeczami? To nie ma sensu. Mamy dopiero 15,16,17 lat i już żyjemy w przekonaniu, że życie jest bez sensu. To właśnie takie gadanie jest bez sensu, a nie życie! Wszystko jest przed nami, a co z tym zrobimy to już nasza indywidualna sprawa.
Czas wziąć życie w swoje ręce. Być sobą, tak by samemu być z tego zadowolonym.Bo to twoje życie, twoje błędy, twoje wybory.
Wiem, że łatwo powiedzieć. Niedawno popełniłam największy (jak na razie i z mojego obecnego punktu widzenia) błąd w życiu. Ale sobie tak pomyślałam: a może wyniknie z tego coś dobrego? Bo kto wie? Mój błąd ma dwie nogi i w sumie najmniejszy nie jest, ale nie miałam z nim konfrontacji. Jeszcze. Wszystko nadejdzie w swoim czasie.
Życie się dopiero zaczyna. Nie zmarnujmy go ani nie oddajmy beznadziejnym ostrym 'przyjaciołom' czy ruchliwej ulicy. Trzymajmy je mocno w ręku. Bądźmy z niego zadowoleni.
Życie się dopiero zaczyna. Nie zmarnujmy go ani nie oddajmy beznadziejnym ostrym 'przyjaciołom' czy ruchliwej ulicy. Trzymajmy je mocno w ręku. Bądźmy z niego zadowoleni.
Peace, Ax.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz